SilverMint blog Palermo w listopadzie
||||

Sycylia. Czy lecieć do Palermo w listopadzie?

Wyjazd do Palermo w listopadzie? Czy to dobry pomysł?  Dla nas 4 dni w listopadzie na Sycylii okazały się świetną odskocznią od szarej codzienności. Ten wpis to krótkie podsumowanie, z namiarami na miejsca, które odwiedziliśmy i które nam się spodobały.

Być może będzie to dla Ciebie inspiracja na podobny wyjazd, jeśli też zastanawiasz się, gdzie by tutaj wyskoczyć na mały wypad i czy Palermo jest dobrym kierunkiem?

Co roku staramy się wyjechać gdzieś bez dzieci, gdzieś bliżej lub dalej. Tym razem szukaliśmy czegoś bardzo na ostatnią chwilę, co jest zupełnie do mnie nie podobne, bo lubię mieć wyjazdy zaplanowane, lubię poczytać wcześniej, pomyśleć. Ale życie nie zawsze pozwala na planowanie, jak wszyscy o tym dobrze wiemy. Najważniejsze, że udało się i na sam koniec listopada wylądowaliśmy na 4 dni w Palermo.

Sprawdź przeloty do Palermo z Twojego najbliższego lotniska

Palermo w listopadzie

Martwiła mnie prognoza pogody - na całe cztery dni zapowiadane były deszcze... Ale temperatura miała nie być taka zła, 15-18 stopni przy wrocławskim zerze brzmiało jak przyjemne ciepło...

Na miejscu okazało się, że słońca jest naprawdę sporo! Poranki były słoneczne, a deszcz pojawiał się około 14.00-15.00 i to głównie przelotnie, na przemian ze słońcem, co oznaczało, że na niebie mieliśmy co chwilę tęcze. I dużo padało też w nocy. Wieczory były chłodne. Przydała mi się kurtka przeciwdeszczowa i cieplejsza bluza. W dzień można było chodzić w krótkim rękawku i cienkim swetrze. Na sandały było jednak za zimno. Choć szczerze powiem, woda w morzu była całkiem ciepła (20 stopni!) - chyba jeszcze nie zdążyła się wyziębić. Oczywiście to moje odczucie po dotknięciu wody ręką - nie miałam absolutnie zamiaru się kąpać 😉

SilverMint blog Sycylia Palermo na weekend
Palermo w listopadzie

Wrocław - Palermo

Byliśmy już kiedyś na Sycylii - w przewodniku odnalazłam stare bilety na pociąg i do muzeów i okazuje się, że był to 2008 rok... Nie było wtedy bezpośrednich lotów na Sycylię, a już na pewno nie z Wrocławia i lecieliśmy wtedy Alitalią z Warszawy z przesiadką w Rzymie. A teraz? Dwie i pół godziny spod domu i lądujemy w Palermo.

Bilety, dokumenty

Dopiero kilka dni przed wylotem, dokładnie 3, kupiłam bilety. Lot Ryanairem kosztował nas niecałe 600 zł za dwie osoby w 2 strony, wliczając w to jeden nadawany bagaż (walizka na zakupy 😉 ) i rezerwację miejsc w samolocie obok siebie.

Obecnie podróżujący do Włoch muszą wypełnić formularz lokacyjny dPLF, w którym należy podać numery rejsów i miejsce, w którym będzie się przebywało. Trzeba dołączyć tam też pdf z certyfikatem potwierdzającym szczepienie lub test. Zresztą certyfikat tzw. "green pass" jest sprawdzany praktycznie wszędzie na miejscu - należy go pokazać przy wejściu do restauracji, muzeów, nawet do ogrodu botanicznego. Obsługa ma aplikację w telefonie, skanującą nasz kod QR. Certyfikat można mieć wydrukowany, lub w telefonie. Ja wolę mieć wydrukowany.

W tym miejscu wspomnę też o polisie turystycznej - nie jest to oczywiście obowiązek, ale dla mnie w sumie jest. Zawsze kupuję sobie ubezpieczenie, przed każdym, nawet najkrótszym wyjazdem zagranicznym. Czy to z dziećmi, czy bez dzieci. Od lat korzystam z TU Europa i jak na razie nie zmieniam przyzwyczajeń. Więcej o ubezpieczeniach (także narciarskich) i kartach EKUZ pisałam w tym artykule. 

Z lotniska Punta Raisi do centrum Palermo jest kawałek. My pojechaliśmy pociągiem - przejazd z terminalu w hali przylotów do dworca głównego trwa ok. 45 minut, a bilet kosztuje 6 EUR. Było też połączenie autobusem. Ponoć szybciej się jedzie, ale nie sprawdzaliśmy - była bardzo duża kolejka do okienka z biletami, a na pociąg szło niewiele osób.

Palermo - gdzie nocować?

Nie miałam zbyt wiele czasu na szukanie noclegu, ale w sumie listopad ma tę przewagę nad innymi miesiącami, że wybór miejsc jest bardzo duży, a ceny niższe. Dwa wieczory zajęło mi przeczesywanie bookingu, bo na wysyłanie wiadomości i czekanie na odpowiedzi nie było czasu. Chciałam znaleźć coś w samym centrum historycznym miasta i koniecznie żeby był taras z ładnym widokiem. Wytypowałam kilka miejsc i spośród nich stanęło w końcu na Cathedral View. Mieszkaniu trochę za dużym, jak na nasze potrzeby, a zamiast tarasu był balkon, ale ten widok to było coś niezwykłego!

W pałacu z widokiem na katedrę

Nie było tego w opisie na bookingu, ale na miejscu okazało się, że będziemy nocować w prawdziwym pałacu 😉 Takimi "palazzi" z XVII wieku Palermo jest po prostu przepełnione. Jest ich mnóstwo i nadają niezwykłego, przesyconego historią, klimatu. Wchodzisz do bramy z głównej ulicy i przenosisz się w czasie. Dziedzińce, zakamarki, wąskie przejścia, kolumny, jakieś rzeźby. Zaniedbane stare mury z plątaniną kabli. U nas byłyby to perełki, a tutaj to coś pospolitego. No moje klimaty! W pałacu do dziś jedno z mieszkań zajmuje książę i principessa. Książę Gaetano Starabba był kierowcą rajdowym, znanym w latach '60.

Na drugim piętrze Palazzo Starabba znajdował się nasz apartament. Pewnie przez to, że mieszkania wydzielano z pomieszczeń w różnym układzie, nasze było bardzo długie i dość wąskie. W sumie miało dwie sypialnie (mogłyby tutaj nocować 4 osoby) z podwójnymi łóżkami, łazienkę, aneks kuchenny i salon. Łącznie było to około 100 m kw., ale przez to, że tak było wąsko, do łazienki z salonu była bardzo daleka droga 😉 Właściciel, Francesco, to przemiły człowiek i bezproblemowy. Polecił nam knajpki, miejsca, gdzie warto pójść, co robić, opowiedział o historii miejsca. Najlepsze, czyli otwarcie okiennic wychodzących na plac katedralny, zachował na koniec. Mieszkanie nie ma telewizora, bo zamiast oglądać reklamy, po prostu otwierasz okiennice i kontemplujesz detale architektoniczne tej wspaniałej budowli, obserwujesz ludzi, światła i chłoniesz klimat miasta z kieliszkiem wina w ręce.

SilverMint blog Palermo gdzie nocować
Palermo - apartament Cathedral View

Plusy: samo centrum miasta, blisko do innych obiektów wartych zobaczenia, genialny widok.

Minusy: dla mnie nie były one uciążliwe, ale może dla kogoś będą, więc warto wiedzieć, że dzwony katedry wygrywają Ave Maria o 7 rano i 7 wieczorem, w pobliżu jest szkoła, której dzwonek i gwar jest obecny, wieczorami słychać miejski gwar, choć sama strefa przed katedrą jest wolna od ruchu samochodowego.

Noclegi w Palermo - pozostałe propozycje

Inne moje typy, które zapisałam w ulubionych na bookingu, to były:

Palazzo Sovrana

Terazze Ginevra

Attico San Matteo

Hotel Quattro Canti

Casa Nostra Hotel

Hotel Politeama

Może coś z nich wpadnie Ci w oko, jeśli Cathedral View nie będzie dostępne.

Poruszanie się po mieście

Najlepiej poruszać się pieszo. Przez wąskie uliczki, przez zakamarki, wśród straganów.

Jeśli masz wypożyczony samochód, najlepiej zostawić go na parkingu w okolicach Foro Italico. Jest duży problem z zaparkowaniem samochodu w mieście, jest mnóstwo wąskich uliczek oraz stref tylko dla pieszych. Warto pamiętać, że Palermo to nie jest miejsce dla kierowców. Że zacytuję naszego gospodarza, księcia Francesco: "We, Palermians, are so kind, nice, and friendly people. But not for drivers... For drivers - no mercy." 😉

Można korzystać z bezpłatnej pomarańczowej linii autobusowej po centrum historycznym. Tutaj mapa.

Można też wypożyczyć hulajnogi elektryczne. Warto wiedzieć, że w strefach ruchu pieszego hulajnogi mają ograniczenie prędkości do 6 km/h, a jeśli wjedziesz w strefę zakazu ruchu, po prostu przestaną działać. Zdziwiłam się, że tak to tutaj działa, bo we Wrocławiu można jeździć właściwie bez ograniczeń. Ma to swoje dobre strony, bo jednak dzięki takim ograniczeniom można mieć kontrolę nad tymi, którymi czasem brakuje zdrowego rozsądku... My wypożyczyliśmy hulajnogi, by pojeździć wzdłuż wybrzeża - z Mariny do okolic Foro Italico i Molo Sant Erasmo.

Palermo - co zobaczyć w weekend

Ach, jest tutaj tyle wszystkiego, że naprawdę ciężko się zdecydować. Palermo to raj dla fanów historii i dawnych klimatów. Na każdym kroku czeka coś, co człowiek chce zobaczyć, zajrzeć do środka, dotknąć. Mając do dyspozycji tak niewiele czasu, trzeba się zdecydować, co interesuje nas najbardziej.

Nie zamierzam tworzyć tutaj kompleksowego przewodnika, ale wypunktować miejsca, które były na mojej liście do zobaczenia w Palermo i zachwyciły mnie.

  • Katedra w Palermo

Napatrzyłam się na nią każdego wieczoru z okien mieszkania. Jej nieoczywisty styl, a właściwie mieszanka stylów, których analiza jest podróżą przez epoki. Wpływy normańskie, gotycki portyk wejściowy, elementy renesansowe, barokowe, z domieszką mauretańskich... Gdyby nie kopuła, wyglądałaby nie jak kościół, a warowny zamek. Rozległy plac przed katedrą z posągiem patronki Palermo, św. Rozalii. Początki budowli to XII wiek i aż do XIX wieku ulegała przebudowom i rozbudowom. Wnętrze nie zrobiło na mnie aż takiego wrażenia, jak zewnętrzny wygląd budowli, bo jest efektem całkowitej przebudowy w XVIII i XIX wieku i nie zachowało się wiele z czasów normańskich. Wstęp jest bezpłatny. Za dodatkową opłatą kilku euro można wejść do grobowców (znajduje się tutaj grób pierwszego króla sycylijskiego Rogera II) i do skarbca oraz na dach.Niestety wejście na dach aktualnie było niemożliwe.

W katedrze zwróciłam uwagę na relikwie świętych przechowywane w bocznych nawach, m.in. relikwie św. Rozalii, św. Agaty czy św. Marii Magdaleny.

SilverMint blog Katedra Palermo
Katedra w Palermo

Meridiana

Zaciekawiła mnie także meridiana, czyli linia południkowa wyznaczona w posadzce, a pokrywająca się z lokalnym południkiem. To wynaleziony w XV wieku instrument astronomiczny, który służył do wyznaczania momentu południa, czyli górowania Słońca nad horyzontem, w różnych porach roku. Wysoko w suficie katedry znajduje się mały otwór, przez który wpada światło słoneczne. Kiedy plamka światła pada dokładnie na meridianę wiemy, że jest południe czasu lokalnego. Wzdłuż linii przedstawiono znaki zodiaku. W końcówce listopada Słońce znajduje się w znaku Strzelca, góruje nisko nad horyzontem i plamka światła pada prawie na samym końcu linii. Fascynujące obserwacje! To właśnie na podstawie obserwacji przesuwania się plamki słonecznej wzdłuż linii w ciągu całego roku, zreformowano kalendarz (1582 rok, kalendarz gregoriański).

Niewiele takich linii zachowało się na świecie, a jedna z nich jest w Polsce, we Wrocławiu, w Wieży Matematycznej. To jedyny tego typu instrument w naszym kraju (pisałam więcej o nim przy okazji wpisu o zwiedzaniu Uniwersytetu Wrocławskiego). Niestety nasza wrocławska meridiana nie działa. Nie ma otworu w suficie, przez który może wpadać światło. Nie zrobiono go podczas powojennego odbudowywania zniszczonej bombardowaniami wieży.

W 2015 roku katedra, wraz kilkoma innymi miejscami w Palermo i poza miastem została wpisana na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, jako normańsko-arabskie dziedzictwo Sycylii.

  • Pałac Normanów i Kaplica Palatyńska

To jest miejsce, które bezwzględnie trzeba zobaczyć. Dawna siedziba królów Sycylii, obecnie siedziba lokalnego parlamentu. Pochodzący z XII wieku pałac z zewnątrz nie robi jakiegoś ogromnego wrażenia, ale wnętrza to prawdziwa perełka.

W podziemiach pałacu mamy najstarszą historię miasta - fragmenty dawnych murów i wykopalisk z 4-5 wieku p.n.e. Piętro drugie to apartamenty królewskie, pięknie zachowane dawne komnaty i sale balowe.

Ale to, co najpiękniejsze, jest na pierwszym piętrze. Kaplica Palatyńska. Ociekająca złotem mozaika (dosłownie i w przenośni) kultury bizantyjskiej, arabskiej i normańskiej. Urządzona dla króla Rogera II była pierwotnie jego prywatną kaplicą. Sufit z drzewa cedrowego, marmurowe kolumny, łuki i sklepienia przypominające wnętrza meczetu, mozaiki wykonane przez grupę artystów Cosmati, w charakterystyczne dla nich, geometryczne wzory. Jeśli możesz zobaczyć w Palermo tylko jedno miejsce, to nich to będzie właśnie ta kaplica.

SilverMint blog Palermo Pałac Królewski Normanów
Kaplica Palatyńska

Bilet wstępu kosztuje 19 euro. Tani nie jest, ale naprawdę warto. Na zobaczenie całego pałacu zarezerwuj sobie minimum 2-3 godziny.

  • Kościół San Cataldo

Ten mały kościółek zwieńczony trzema czerwonymi kopułami to kolejny z listy zabytków architektury arabsko-normańskiej w Palermo. Zresztą, jest cały szlak arabsko-normański wytyczony przez miasto. Co jest ciekawego w tym kościele? Też mamy tutaj XII wiek, ale w odróżnieniu np. do Kaplicy Palatyńskiej, prac nad dekoracją wnętrza tego kościoła nigdy nie ukończono. Jedyną dekoracją wnętrza są mozaiki Cosmatich na podłodze, a ściany i sklepienia pozostają surowe. Wstęp 2 euro.

Ciekawy jest też widok z placu Bellini przed kościołem - widzimy przed sobą arabsko-normański kościół San Cataldo, a zaraz obok kościół Santa Maria dell’Ammiraglio, którego wnętrza zdobią złote mozaiki, z szarym barokowym portalem wejściowym. Idealny obrazek przedstawiający palermiańską mieszankę stylów.

SilverMint blog Palermo kościół San Cataldo
Kościół San Cataldo i Piazza Bellini
  • Klasztor św. Katarzyny Aleksandryjskiej

Dach klasztoru miał być dla mnie "zastępczym punktem widokowym". Nieczynne były tarasy na dachu katedry, wybraliśmy się więc na tarasy klasztorne. Ale to nie tylko tarasy - cały ten obiekt okazał się być wyjątkowo ciekawym i pięknym miejscem. Znajduje się też przy placu Bellini, mamy więc trzy piękne, ale bardzo różne od siebie wnętrza praktycznie w jednym miejscu.

Przez 700 lat mieścił się tutaj klasztor żeński. Zamknięty, z regułą milczenia. Tylko panny z dobrych, szlacheckich domów miały szansę "dostać się" do klasztoru dominikanek, lub po prostu zostać tutaj przeznaczone, z wysokim posagiem, dzięki któremu rodzina mogła liczyć na przychylność władz kościelnych. W XVI wieku na potrzeby klasztoru zbudowano kościół. Jego wnętrze to kwintesencja sycylijskiego baroku, w czystej postaci. Ociekający barokowymi zdobieniami - stiukami, rzeźbami, płaskorzeźbami, robi niezwykłe wrażenie misternie utkanej koronki.

SilverMint blog Palermo Klasztor św. Katarzyny Aleksandryjskiej
Klasztor św. Katarzyny Aleksandryjskiej

Kościół połączony jest z budynkami klasztoru. Możemy spacerować korytarzami, którymi przez wieki w ciszy przemykały mniszki. Wchodzimy do oratorium, pokoju siostry przełożonej, do kuchni i pralni, do cel modlitewnych, zaglądamy do cel mieszkalnych. Wszędzie stare, wytarte mozaiki, proste wyposażenie, rzeźby woskowe. Dziedziniec klasztorny, czyli wirydarz z fontanną obsadzony jest krzewami różanymi i cytrusowymi drzewkami. I w końcu wychodzimy tarasy, z których pięknie widać plac Bellini, Fontannę Wstydu i całe Palermo. A na deser - cukiernia. Dolceria, w której sprzedaje się słodkości wypiekane dawnymi metodami dominikanek do dziś działa w murach klasztoru i kontynuuje dawne tradycje.

Klasztor funkcjonował do 2014, kiedy to zlikwidowano go ze względów ekonomicznych (posagi się skończyły... ). Dziś funkcjonuje jako muzeum.

Wstęp do całości - 10 euro (można wykupić sam wstęp na dach lub tylko kościół, czy klasztor).

  • Ogród botaniczny

Ogrody i parki są raczej wymieniane jako dodatek do zwiedzania. U mnie trochę odwrotnie. Jeśli w miejscu, do którego jadę, znajduje się jakiś ogród botaniczny czy arboretum, zazwyczaj wędruje na samą górę listy - nie inaczej było tym razem.

Orto Botanico w Palermo to stary ogród, utworzony pod koniec XVIII wieku. Przede wszystkim zachęcił mnie swoją bogatą kolekcją kaktusów i sukulentów. Część z nich rośnie w szklarniach, wśród nich także welwiczja, najstarsza roślina na świecie. Pochodzi z Namibii i tamtejsze okazy potrafią mieć po kilka tysięcy lat. Okazy kaktusów w szklarniach są imponujące. Mnóstwo tu gatunków aloesów i opuncji. Wiele kaktusów rośnie też w gruncie, wszak to przecież ich klimat.

Listopadowa deszczowa pogoda ma swoje plusy - zieleń, zieleń, zieleń. Wszystkie skwery miejskie i trawniki się zielenią, a w ogrodzie botanicznym jest jak w raju. Nasycenie zielenią jest aż nienaturalne, jakby ktoś podciągnął ten kolor w Photoshopie. Kaktusy, zamiast rosnąć na suchych, skalistych klombach, stoją sobie na zielonych, grubych dywanach z koniczyny. Co za widok!

Mnóstwo tu gatunków cytrusów, palm i figowców. Klony i platany zrzucają liście, wokół oczek wodnych rosną papirusy, a w koronach drzew latają zielone papugi skrzecząc niemiłosiernie. Z racji pogody (deszczowe popołudnie) po ogrodzie spacerowałam sama. Czułam się jak w raju, a wszechobecna, "majowa" zieleń była ucztą dla zmęczonych szarym listopadem oczu.

SilverMint blog Palermo Ogród Botaniczny
Ogród Botaniczny

I ten gigantyczny fikus, 150-letni okaz Macrophylla Ficus, którego korzenie jak węże owijają się i "duszą" wszelkie inne rośliny w pobliżu. Wyglądał jak jakieś magiczne drzewo z książek o Harrym Potterze, ale to już by dzieci musiały zobaczyć, żeby dokładnie ocenić 😉

Z ogrodem botanicznym sąsiaduje ładny park Villa Giulia, ale niestety coraz mocniejszy deszcz skutecznie mnie stamtąd przegonił.

Bilet wstępu - 6 euro.

  • Quattro Canti

Na Plac Vigliena, zwany Quattro Canti trafi się tak czy inaczej.  My przechodziliśmy tędy wielokrotnie. Zwany sercem Palermo, oddziela od siebie cztery dzielnice miasta i krzyżują się tu dwie jego główne ulice. Gwarny chyba całą dobę. Cztery pałace o identycznej elewacji, kwintesencja sycylijskiego baroku, stoją w jego narożnikach (kątach - canti). Przy każdym posągi, kolumny, fontanna. Ale co mnie najbardziej zdziwiło to to, że te pałace są, hmm... w ruinie? Okiennice są otwarte, wygląda na to, że wnętrza ich w ogóle nie są zagospodarowane, albo trwa tam remont, ale taki, że ktoś go rozpoczął ze 20 lat temu i zapomniał...

SilverMint blog Palermo Quattro Canti
Quattro Canti
  • Wybrzeże

Nie było zbyt ładnej pogody na plażowanie, ale chcieliśmy trochę pospacerować nad morzem. Foro Italico do mola Sant Erasmo to ładne, zielone (o tej porze roku) tereny spacerowe), aż do parku Villa Giulia. Woda w morzu ciepła, na ulicy stragany z owocami morza, a na wybrzeżu, wśród mnóstwa niestety śmieci, leżą kawałki podłogowych posadzek. Mają pewnie ze sto lat, ale myślę, że w tym mieście taki wiek nie robi żadnego wrażenia.

SilverMint blog Palermo
Wybrzeże w okolicy Foro Italico

Na co zabrakło czasu

Przydałoby się jeszcze ze dwa, trzy dni, a pewnie i ze dwa tygodnie, żeby zobaczyć jeszcze więcej miejsc w Palermo. Jest na tej liście park archeologiczny Castello a Mare, są Katakumby Kapucynów (wahałam się), pewnie jeszcze więcej kościołów oraz trochę okolic miasta - zachwalana plaża w Mondello, czy wzgórze Mote Pellegrino, przylądek Capo Gallo, Capo Zafferano, skalny łuk Arco Azzurro, czy zamek Carini... No jest tego trochę, wiadomo!

Palermo - co i gdzie zjeść

Last, but not least - jedzenie! Nie zapomniałam o jedzeniu! O tych wszystkich słodkościach, o ulicznym jedzeniu, o restauracjach i o targowisku. W Palermo jesienią człowiek nie tylko ma szansę na kilka dodatkowych promieni słonecznych, ale przede wszystkim na kilka nadprogramowych kalorii. (a raczej kilogramów 😉

Myślę, że fanom słodkości po przyjeździe na Sycylię zaczyna krążyć w żyłach krem pistacjowy. Na przemian z kremem z ricotty. Nie ma śniadania bez tych łakoci i nawet, jeśli naszym upodobaniem jest jajecznica, na Sycylii jemy rano to, co tu się je rano, czyli drożdżówkę lub krosanta z kremem i do tego kapuczinę, bo tylko rano wypada sobie na nią pozwolić. W czasie zwiedzania zagryzamy kanapką, arancini (kulki ryżowe z dodatkami), panierowanymi kwiatami cukinii z ricottą, albo znów czymś słodkim. Najlepiej tartą z kremem pistacjowym albo cannolo, kruchą rurką z kremem z ricotty.

SilverMint blog Palermo gdzie zjeść
Sycylijskie jedzenie

Na kolację, a trzeba pamiętać, że to najwcześniej o 19.00, próbowaliśmy wszelkiego rodzaju owoców morza (tzn. niektórzy próbowali ;-), makaronów i pizzy. Do tego zawsze sery, prosciutto crudo, pieczywo z oliwą i butelka lokalnego wina.

Polecane miejsca:

  • Pizzeria Timilia
  • Passami u Coppu - street food, arancini, kanapki
  • Bar Marocco - słodkości!
  • I Cucci - owoce morza
  • Bisso Bistrot (trzeba rezerwować stolik, b. popularne miejsce)
  • Osteria Villena - pasty, owoce morza
  • Ciurma - Officina del Pesce - ryby i owoce morza, pasty
SilverMint blog Palermo gdzie zjeść
Sycylijskie jedzenie

Targowisko Mercato Ballaro

Jest jeszcze jedno miejsce, które trzeba w Palermo zobaczyć - targ Ballaro. To nie jest ładny, turystyczny jarmark, to prawdziwe lokalne targowisko. Zwane najgłośniejszym targiem świata.

Na straganach piętrzą się sterty pomarańczy, fenkułów, bakłażanów i pomidorów. W wiaderkach przeróżne oliwki, suszone pomidory, dziesiątki rodzajów papryczek. Sery, przyprawy, wino w plastikowych butelkach, butelki z oliwą. Tuż obok stoiska ze świeżymi rybami, a na nich wielkie mieczniki w całości, solone płaty dorsza, misy z wszelkimi możliwymi owocami morza, obok świeże mięso, wędliny, kiełbasy, flaki, podroby (i różne części, których nie umiem nazwać i wolę nie wiedzieć, czym są). Przekrzykujący się sprzedawcy, dym z grillowanych baranich jelit, gotowane ośmiornice, chemia domowa, jakieś ciuchy, kapcie i zegarki... Tego się nie da opisać, to trzeba poczuć.

SilverMint blog Palermo Mercato Ballaro
Mercato Ballaro

Przyszliśmy na targ po pomarańcze i mandarynki, wszak właśnie rozpoczął się sezon na cytrusy i chcieliśmy włożyć do walizki trochę takich bez konserwantów. Do tego papryczki i suszone pomidory oraz koniecznie słoiczki z kremem pistacjowym i migdałowym.

Co do kremu pistacjowego, to trzeba czytać etykietki i uważać, co się kupuje. Trzeba zwracać uwagę na zawartość pistacji (czyli najlepiej kupić taki, który zawiera minimum 40% pistacji) oraz rodzaj tłuszczu. Większość ma w składzie olej palmowy, ale można znaleźć też taki z oliwą z oliwek. Co ciekawe, cena wszystkich słoiczków jest podobna - 5 euro za 200g, niezależnie, czy kupujemy krem pistacjowy, czy cukier z tłuszczem aromatyzowany pistacjami.

Targ czynny jest codziennie od samego rana do 19.00, a w niedziele do 13.00.

Lokalne delikatesy

Ponieważ na targu nie znalazłam wegańskiego kremu pistacjowego, na którym mi zależało (w tradycyjnym składzie jest mleko w proszku) odwiedziliśmy jeszcze Cassaro Bottega Alimentare na Via Vittorio Emmanuele 415. Można tam oprócz wegańskiego kremu kupić też różne likiery typu limoncello, arancello czy pistacchio.

Palermo - czy warto jechać?

No to chyba, tak w skrócie, wszystko 😉

Kiedy pierwszy raz odwiedziliśmy Palermo w 2008 roku zupełnie mi się nie podobało. W mojej głowie pozostał widok brudnego, chaotycznego miasta, zaniedbanych zabytków, czarnych elewacji, śmieci, hałasu, upału... Teraz mam zupełnie inne wrażenia. Pewnie dlatego, że byliśmy tu dłużej, niż jeden dzień. Że można było bez pośpiechu zanurzyć się w uliczki miasta, ale jednak pozostając w centrum historycznym. Wciąż dużo tu zaniedbań i śmieci, ale jednak mam wrażenie, że jest dużo lepiej. Jeśli miałabym przyjechać jeszcze raz - wybiorę się bez wahania.

SilverMint blog Palermo w listopadzie
Palermo w listopadzie

Podobne tematy:

Pomysł na weekend: 4 dni w Apulii (Wrocław - Bari)

Wszystko o wakacjach z dziećmi na Cyprze

Wszystko o wakacjach z dziećmi  w Chorwacji

A może nad Balaton?

Śródziemnomorskie rośliny, które trzeba znać



Obserwuj mnie na Instagramie

SilverMint Makuch2000 Instagram
Instagram - Makuch2000

Nieoczywisty Dolny Śląsk

Jeśli lubisz mniej znane, nieoczywiste miejsca na Dolnym Śląsku, zobacz mój interaktywny przewodnik. Przez wiele lat podróżowania po moim regionie odwiedziłam setki pięknych i niekoniecznie znanych miejsc. Ruiny zamków i pałaców, punkty widokowe, szlaki górskie, ciekawe historie, czy lokalizacje, gdzie można znaleźć minerały. Od 10 lat w moich wyjazdach towarzyszą mi dzieci, są więc też w przewodniku miejsca, które zdecydowanie warto im pokazać.

SilverMint Mój nieoczywisty Dolny Śląsk przewodnik interaktywny
Mój nieoczywisty Dolny Śląsk - przewodnik interaktywny

Podobne wpisy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.