Partynice. Wrocławskie wyścigi, konie i bursztynowy skarb
Partynice. Wyścigi konne przyciągają tu prawdziwe tłumy! Ale w tygodniu i w dni bez wyścigów, czy innych eventów, to dość spokojne miejsce.
Spędzamy tu co tydzień sporo czasu. Dzieci na koniach, a ja na nogach – w końcu dziesięć tysięcy kroków dziennie nie zrobi się samo.
Najlepiej jest na wiosnę. W końcu przychodzą dni, że o 17.00 jest jasno i ciepło i po skończonym spacerze można z przyjemnością usiąść na ławeczce i nacieszyć oczy świeżą zielenią. Właśnie to robię.
Czekam na dzieci i od czasu do czasu stukam w tablet, kończąc niniejszy wpis na blog.
Chcę w nim zebrać informacje praktyczne i ciekawostki o tym znanym, ale chyba jednak nie do końca, miejscu.
Oprócz klasycznego przechadzania się wokół toru, wizyty na placu zabaw, czy podglądania koni, warto poznać partynickie ciekawostki i historie. A niektóre z nich są dość zaskakujące! Czytaj wpis do końca, bo najlepszą zostawiam na deser 😉
Partynice: przygoda z jeździectwem
Niejedno dziecko marzy o jeździe konnej. Naoglądają się bajek o kucykach i potem ciągną „do koników”. Często dziecięce zauroczenie mija po pierwszej wizycie w stajni, która okazuje się nie być różowa, a kucyk nie jest taki słodki, jak się wydaje. Ale pierwsze chwile w siodle potrafią też zapoczątkować prawdziwą jeździecką pasję.
Moje córki od kilku lat trenują na Partynicach jeździectwo. Jakiś czas temu spisałam swoje wrażenia i doświadczenia, zbierane w różnych stajniach, w artykule o jeździe konnej dla dzieci – gdzie, kiedy i jak zacząć?
Polecam Ci ten wpis, jeśli rozważacie lekcje jazdy konnej i nie wiesz, co i jak z tymi końmi.
Sławni mieszkańcy stajni
W partynickich stajniach mieszka ponad 150 koni. Są wśród nich kuce i małe konie, na których pierwsze kroki w siodle stawiają najmłodsi i są też wśród nich prawdziwe gwiazdy – zwycięzcy wyścigów i zdobywcy wielu nagród. Wśród nich wspaniały Fazza Al Khalediah, który w swojej zakończonej niedawno karierze odnosił sukcesy w najważniejszych światowych wyścigach. Spacerując po Partynicach można obserwować przebywające na pastwiskach i padokach te dostojne zwierzęta.
Najsłynniejszym partynickim koniem był Damar – koń, który zagrał rolę konia Bohuna w filmie „Ogniem i Mieczem”. Wszystkim znana jest ostatnia scena filmu, gdy wierzchowiec staje dęba i chwilę później galopuje w daleki step. Był niezwykle piękny: – Nie było w Polsce konia, który mógłby z nim wygrać casting na rolę konia Bohuna – pisał Jerzy Sawka, dyrektor toru i właściciel Damara, żegnając swojego przyjaciela wzruszającymi słowami „Bywaj, mój koński bracie”. Damar brał udział w wyścigach, służył w kampanii reprezentacyjnej wojska, a na emeryturze zamieszkał na stałe na Partynicach. Był niezwykle dobrze ułożonym wierzchowcem, mogły na nim jeździć dzieci i osoby starsze.
Każdy, kto przybywał na Partynice, chciał zobaczyć i pogłaskać Damara. Co tydzień zaglądaliśmy do jego boksu, sprawdzić, jak się czuje sławny koń. W maju 2020 roku Damar odszedł „na wiecznie zielone pastwiska” w sędziwym (dla konia) wieku 27 lat. Rok później, w pobliżu trybun postawiono pamiątkowy kamień z tabliczką zadedykowaną końskiemu celebrycie. Stoi on tuż przy torze, w okolicach starej herbaciarni
Spacerując po Partynicach zwróć uwagę na jeszcze dwie współczesne rzeźby. Autorem ich jest wrocławski artysta Jerzy Bokrzycki (ten sam, który stworzył znany wszystkim Pomnik Ku Czci Zwierząt Rzeźnych na wrocławskich Starych Jatkach). Przed budynkiem trybun stoi rzeźba „Victory” wykonana z elementów stali nierdzewnej, poświęcona dżokejom i koniom wyścigowym. Bliżej toru zobaczysz „Konie wojny” – rzeźbę upamiętniająca 10 milionów koni, które zginęły w obydwu wojnach światowych.
Partynice: unikatowe zabytki
Partynicki tor powstał w 1907 roku, ale nie są to początki wrocławskich wyścigów. Wcześniej, już od 1833 roku wyścigi konne w Breslau odbywały się na torze szczytnickim – istniał on na terenie, gdzie dziś stoi Hala Stulecia i część ZOO. To w związku z budową terenów wystawowych w Parku Szczytnickim podjęto decyzję o przeniesieniu hipodromu w inne miejsce. Wybrano Partynice i tu wybudowano nowoczesny tor wraz z całą towarzyszącą infrastrukturą.
Na nowoczesnym partynickim torze konie ścigały się nawet w czasie wojny – aż do 1941. Podczas oblężenia Festung Breslau tereny wyścigowe nie ucierpiały prawie wcale. Do dziś zachowały się zabytkowe budynki w praktycznie niezmienionym stanie – w szczególności trybuny oraz mój ulubiony – urokliwa stara herbaciarnia. Trzeba je koniecznie zobaczyć. Wejść na poszczególne stopnie,poczuć ten zapach, i nawet gdy nie ma wyścigów poobserwować widoki na tor. Można przy okazji odnaleźć tutaj jednego z wrocławskich krasnali. Gdy piszę te słowa w kwietniu 2022 roku, stara herbaciarnia przechodzi remont i w planie jest przywrócenie jej pierwotnych funkcji. Bardzo by to było sympatyczne!
Po wojnie, wraz z warszawskim Służewcem, tor partynicki został włączony do państwowego przedsiębiorstwa, a dziś jego właścicielem jest gmina Wrocław. Wrocław jest jedynym miejscem w Europie, gdzie odbywają się mistrzostwa w jeździe bez ogłowia. Ponadto mamy tu jedyny tor przeszkodowy w Polsce do tzw. cross-country.
Warto pamiętać, że 21 czerwca 1983 r. Mszę Świętą na terenie hipodromu odprawił papież Jan Paweł II – na Partynice przyjechało wtedy ponad milion osób (w tym czasie liczba mieszkańców Wrocławia to ok. 600 tys.). Dziś można zobaczyć tablicę upamiętniającą to wydarzenie.
Partynice dla dzieci i dorosłych
Wszyscy lubią spędzać czas na Partynicach. W sezonie od wiosny do jesieni, praktycznie w każdy weekend coś się tutaj dzieje. Pikniki, festyny, oczywiście dni gonitw i zawodów jeździeckim, którym prawie zawsze towarzyszą jakieś wydarzenia i atrakcje dodatkowe. W powszednie dni 2,5-kilometrowa ścieżka wokół toru służy amatorom spacerów i joggingu. Część z niej stanowi ścieżka przyrodnicza z tablicami opisującymi napotykane gatunki roślin. W ciepłe dni można zabrać swój koc i rozłożyć na zielonej trawce.
Dla dzieci jest tutaj bardzo sympatyczny park linowy (czynny w sezonie letnim), z pięcioma trasami dostosowanymi do wieku (3-15 lat) i z elementami nawiązującymi do jeździectwa. W ubiegłym roku uruchomiono też ładny plac zabaw „Konikowo” z drewnianymi końmi (trojańskimi ;-)), który od razu zyskał sympatię wszystkich dzieci i zawsze jest mocno oblegany.
Na Partynicach można coś zjeść. Cały rok działa bar Paszarnia przy stajniach, który ma w menu domowe obiady dla jeźdźców, frytki, pierogi i słodkie wypieki, a oczekującym na swoje pociechy rodzicom nie pozwala zmarznąć serwując gorącą herbatę.
Latem przy torze uruchamiają się sezonowe punkty gastronomiczne. Nasz ulubiony to Babie Lato – z leżakami, wiklinowymi koszami w cieniu drzewa i ławkami nad stawem. Można tu zjeść naleśniki i wypić lemoniadę. Przy Konikowie jest budka z lodami i goframi, a na dużym parkingu przed terenem wyścigowym stoi ostatnio foodtruck z dobrą włoską pizzą.
Nie płosz i nie karm koni!
Partynice są terenem otwartym dla odwiedzających przez cały dzień. Musisz jednak pamiętać, że w dni, kiedy odbywają się zawody i wydarzenia, nie możesz wjechać autem za główną bramę. Zaparkuj na dużym parkingu przed terenem wyścigowym.
Jeśli jesteś z dziećmi, pamiętaj, żeby nie biegały i hałasowały w bezpośrednim sąsiedztwie pastwisk dla koni i terenów, na którym odbywają się lekcje jazdy konnej. W tym celu idź z nimi na plac zabaw lub ścieżkę rekreacyjną. Koń to bardzo płochliwe zwierzę. Młody, niedoświadczony jeździec może nie poradzić sobie z przestraszonym zwierzęciem i ulec poważnemu wypadkowi.
Nie wchodź nigdy bez zgody instruktora do stajni.
Psy obowiązkowo trzymaj na smyczy.
Pamiętaj też, by nie głaskać i nie karmić przebywających na pastwiskach koni. Kon może ugryźć lub kopnąć. Może być też na specjalnej diecie. Konie, jak i ludzie, bywają alergikami. Może się okazać, że przyniesiona przez ciebie marchewka lub jabłko bardzo mu zaszkodzi. Zastanów się, czy Ty chciałabyś, by ktoś obcy częstował czymkolwiek Twoje dziecko bez Twojej wiedzy i zgody?
Bursztynowy skarb z Partynic
I najlepszą historyjkę zostawiłam na koniec, dla wytrwałych Czytelników.
Zawsze, gdy spaceruję wokół toru, patrzę pod nogi. Szukam… bursztynów 😉
Tak, wiem, że to nie bałtycka plaża, tylko Wrocław, a od znalezienia bursztynowego skarbu minęło sto lat… Jednak… You never know, what life has in store 😉
Ale zacznijmy od początku.
Gdy w latach 1905-1906 zagospodarowywano Partynice pod budowę toru wyścigowego i budynków towarzyszących, podczas robót ziemnych odsłonięto sporej wielkości dziurę w ziemi (około 1,5 na 2 metry). Całą wypełnioną bursztynem! Były to różnej wielkości grudki, a największa miały ponoć wagę 1,5-2 kg. Naukowcy oszacowali wiek tego znaleziska na I wiek przed naszą erą – wraz z bursztynem znaleziono fragmenty naczyń ceramicznych z tamtego okresu. Był to tzw. depozyt (magazyn) złożony przez kupców poruszających się Bursztynowym Szlakiem z północy na południe Europy. I dowód na to, że starożytny szlak bursztynowy przebiegał przez tereny obecnego Wrocławia. W pobliżu depozytów archeolodzy trafili też na pozostałości dawnej osady.
Część ok. 600-kilogramowego bursztynowego znaleziska rozszabrowano. Wiele okazów trafiło na sprzedaż, ale sporo też udało się zabezpieczyć, przekazując do wrocławskiego Śląskiego Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności.
Po trzydziestu latach znów budowano na Partynicach. Tym razem było to połączenie miasta z nowo wybudowaną (1936 rok) autostradą (istniejąca do dziś, najstarsza autostrada w Polsce, i najbardziej zatłoczona – A4). Tym razem oczom budowlańców ukazały się dwie dziury w ziemi wypełnione bursztynem – po zważeniu było go ponad 800 kg! Mówi się, że i stąd rozkradziono wiele przed przyjazdem naukowców i zważeniem znaleziska. Rekordowy okaz ważył prawie 2 kg. Niewielki kawałek bursztynu przekazano władzom miasta do wykonania nowego łańcucha nadburmistrza, zawierającego nazistowskie godło. Pozostałe bryłki przekazano do muzeum.
Gdzie jest partynicki bursztyn?
Niestety, w czasie oblężenia Festung Breslau w 1945 roku budynek Śląskiego Muzeum Rzemiosła Artystycznego został wysadzony. Znajdował się w miejscu dzisiejszego Narodowego Forum Muzyki na pl. Wolności. Muzealne zbiory częściowo zostały wywiezione (m.in. przez prof. Grundmanna), ale także rozkradzione, zniszczone. To co udało się zachować, możemy oglądać dzisiaj głównie w Muzeum Narodowym we Wrocławiu (kolekcja rzemiosła artystycznego, czy sztuki średniowiecznej). Z partynickiego bursztynowego skarbu odnaleziono jedynie niecałe 5 kg… Możesz zobaczyć go na własne oczy we wrocławskim Muzeum Archeologicznym.
Nieoczywisty Dolny Śląsk
Jeśli lubisz takie historie, nieoczywiste miejsca i nietuzinkowe atrakcje, koniecznie zajrzyj do moich przewodników po Dolnym Śląsku. To jedyne publikacje, prowadzące w takie dolnośląskie miejsca, o których inne przewodniki nawet nie wzmiankują. Interaktywne mapy, dokładne lokalizacje. Zapomniane ruiny, opuszczone miejsca. Mniej zatłoczone szlaki. Punkty z pięknymi widokami. Nietuzinkowe noclegi, miejsca z dobrym jedzeniem i lokalnymi produktami. Zobacz tutaj:
Wrocław z dziećmi
Jeśli zwiedzasz Wrocław z dziećmi, koniecznie przejrzyj mocno rozbudowaną już kategorię „Wrocławskie Spacery”. Oprócz wskazówek, jak poruszać się po mieście, gdzie nocować z dziećmi i gdzie zjeść coś dobrego, podsuwam pomysły na jednodniowe zwiedzanie, a także na nieco bardziej dociekliwe, jeśli masz więcej czasu. Przedstawiam moje ulubione miejsca, na każdą porę roku.
Wrocław mniej znany
A jeśli masz chwilę na spacery bez dzieci, zajrzyj do zakładki Wrocław mniej znany, którą rozbudowuję o liczne ciekawostki z dawnego i współczesnego Wrocławia.
[mailerlite_form form_id=3