29. Festiwal Górski w Lądku-Zdroju – w blasku słońca i cieniu powodzi
We wrześniu obecność w Lądku-Zdroju jest obowiązkowa! 29. Festiwal Górski to już mój kolejny lądecki festiwal. Fantastyczne dni wypełnione spotkaniami z przyjaciółmi – tymi starymi i zupełnie nowymi. Prelekcje, filmy, opowieści o przygodach, o szalonych i o zupełnie „normalnych” ludziach, którzy podążają za swoimi pasjami. Z roku na rok widzę coraz więcej odwiedzających, coraz więcej ciekawych wydarzeń. Festiwal pięknie się rozwija. I ten sam dylemat co roku: co wybrać z programu, gdzie iść, z kim się spotkać?
W tym roku Festiwal Górski przypadł na pierwszy weekend września i dni były wyjątkowo upalne. Nie pamiętam takiego festiwalu. Trzydzieści stopni, te ciepłe wieczory…
Zapraszam do mojej nieco przydługiej relacji z dwudziestego dziewiątego Lądka i także tego, co wydarzyło się kilka dni później.
Nowości 29. Festiwalu Górskiego w Lądku-Zdroju
Zacznijmy od nowości organizacyjno-logistycznych, które wprowadziła kolejna edycja festiwalu. Podobnie jak do tej pory, głównymi miejscami wydarzeń były Wielki Namiot, Namiot Filmowy, kinoteatr, amfiteatr i strefa Base Camp. Jedną z nowości była dość rozbudowana strefa gastro. Organizatorzy przygotowali ją tuż przy „Wojciechu”, z dodatkowymi ławkami, dzięki czemu jedzonko było bliżej głównego namiotu, a miejsc do siedzenia więcej. Jeszcze więcej przestrzeni zajęła strefa EXPO. Była okazja do kupienia nowych butów i pięknej kolorowej bluzy. Spodobała mi się też inna nowość – papierowa festiwalowa gazeta. A w niej mapa (bo strefa festiwalowa coraz większa i mapa jest naprawdę konieczna!), przedstawione sylwetki festiwalowych gości, a także opisy filmów i książek konkursowych. Super sprawa i mam nadzieję, że gazeta będzie co roku!
29. Festiwal Górski w Lądku-Zdroju: najciekawsze wydarzenia
Jak zwykle, festiwal obfitował w liczne prelekcje, warsztaty i spotkania z postaciami świata gór, sportowcami, autorami książek. Główną gwiazdą tegorocznej edycji był Reinhold Messner, którego prelekcja o najważniejszej górze życia – Nanga Parbat – przyciągnęła do namiotu tłumy. Szczerze jednak powiem – z całym szacunkiem do pana Messnera i jego osiągnięć – jego opowieść sprawiła, że co chwilę przymykałam oczy ze znużenia… Może to upalny wieczór, może ten spokojny ton głosu…
Inspirująca Martyna i tajemnice zdobywców Everestu
Za serce chwyciło mnie za to wystąpienie Martyny Wojciechowskiej. Opowiedziała o tym, co jej w życiu „nie wyszło”. Dlaczego warto świadomie przyjmować te pozorne porażki i jak mogą one kształtują nasze kolejne życiowe decyzje… Martyna jest niezwykle inspirującą osobą, która działa z determinacją i pasją, niejednokrotnie udowadniając, że niemożliwe nie istnieje. Prelekcja Martyny zgromadziła wielki tłum w namiocie i mimo dusznego wieczoru, nikt nie wyszedł przed końcem spotkania…
Uwielbiam opowieści o pierwszych zdobywcach w Górach Wysokich. Do obowiązkowych prelekcji zapisałam sobie tę o Irvine i Mallorym, prowadzoną przez Leszka Cichego. I nie zawiodłam się. Pan Leszek tak umie opowiadać! Przygotował i rozwinął wiele wątków, hipotez, dotyczących tego czy, alpiniści mogli zdobyć szczyt Everestu? W 1924 roku, w tamtych (jakże eleganckich!) ubraniach i z ówczesnym sprzętem… Opowiadał o Świętym Grallu himalaizmu, czyli aparacie fotograficznym wspinaczy, którego do dziś nie odnaleziono. Poruszył też niezwykle romantyczny wątek o zdjęciu żony Mallory’ego, które himalaista obiecał zostawić na szczycie Mount Everestu.
Bohaterki swych czasów
Film o Wandzie Rutkiewicz „Ostatnia Wyprawa” to kolejna seria hipotez. Nietuzinkowa postać Wandy, a także pełne emocji rozmowy Martyny Wojciechowskiej z twórczynią filmu Elizą Kubarską po projekcji sprawiły, że długo dyskutowałyśmy z przyjaciółkami na temat postawionej w filmie hipotezy. O kobietach w górach, trudnych czasach kiedyś i – tylko pozornie łatwiejszych – dzisiaj.
Bardzo się cieszyłam z możliwości zobaczenia i posłuchania naszych tegorocznych medalistek olimpijskich – Aleksandry Mirosław i Aleksandry Kałuckiej. Opowieści dziewczyn były niezwykle inspirujące i pokazały nam trochę tego zaplecza i ciężkiej pracy, jaką sportowcy wkładają w treningi każdego dnia. My w telewizji oglądamy tylko sukcesy, nie zdając sobie sprawy ile wcześniejszych nieudanych występów zawodniczki mają za sobą. Szkoda tylko, że podczas wystąpienia prowadzący chciał mieć więcej do powiedzenia niż dziewczyny…
O dolnośląskiej tożsamości na Festiwalu Górskim
W niedzielę w amfiteatrze Sławek Gortych rozmawiał z Katarzyną Zyskowską o tożsamości dolnośląskiej. To jeden z moich ulubionych tematów, którym zajmuję się już kilkanaście lat. W 2008 roku wspólnie z zespołem ekspertów pracowałam nad obowiązującym do dziś logotypem „Dolny Śląsk”, nad ujednolicaniem herbu regionu zgodnie z historycznymi detalami, czy powołaniem corocznego święta województwa w dzień św. Jadwigi. Mijają lata, a my wciąż zastanawiamy się, co z tą naszą dolnośląskością – czy ona istnieje, czy to wciąż tylko nasze pobożne życzenie. Cieszy natomiast fakt, że kolejne pokolenie świadomych i bez obaw sięgających do dolnośląskiej historii młodych ludzi popularyzuje ten temat – jak właśnie Sławek Gortych i jego kryminały o karkonoskich schroniskach.
W strefie Base Camp tematyka prelekcji była niezwykle różnorodna. Dodam w tym miejscu, bo często pojawiają się takie pytania na moim Instagramie, czy jest sens przyjeżdżać do Lądka na Festiwal Górski nawet bez karnetu? Na jeden, czy nawet pół dnia? Zawsze odpowiadam, że jest. Strefa Expo, strefa Base Camp, księgarnia i wystąpienia w amfiteatrze (poza wieczornymi koncertami gwiazd) nie są biletowane. Można wstąpić na prelekcje o akcjach ratowniczych w górach, bezpieczeństwie, o samotnych wielodniowych wędrówkach, jak i weekendowych wypadach w polskie góry, o wyprawach rowerowych, czy opowieści o rysiach, o uważności, czy o dzieciach w górach. To właśnie po takich prelekcjach mogą zrodzić się nowe, wyjątkowe pasje.
Nagrody filmowe, literackie i fotograficzne
Podczas tegorocznej edycji festiwalu do obejrzenia było 31 filmów o tematyce górskiej, w tym 16 premier. Kto by dał radę obejrzeć wszystko! Na szczęście można kontynuować filmową przygodę po powrocie do domu – w ramach karnetu mamy dostęp do filmów on-line. Ponadto jesienią i zimą nagrodzone filmy wyświetlane są w Kinach Helios. To filmy o tematyce górskiej i przygodowej. W sumie 20 godzin przed ekranem.
Festiwal Górski 2024 – Moje ulubione filmy:
- Captains On El Cap – o tym, jak Seb planuje przejście Dawn Wall. Do USA nie poleci jednak samolotem „jak normalny człowiek”, lecz popłynie tam jachtem. Zbiera ekipę zapaleńców, która pokonuje wielodniową trasę przez ocean, a później Meksyk do legendarnych ścian Yosemite. To piękny, zabawny, ale i wzruszający film, dobitnie pokazujący, że to właśnie droga jest celem każdej podróży.
- Death Trap Haute Route. Reconstruction Of A Tragedy – o tym, że nawet najlepsze technologie i sprzęt potrafią być zawodne. Jak doszło do tego, że w kwietniową noc 2018 roku siedem osób zginęło z zimna i wyczerpania zaledwie 500 metrów od alpejskiego schroniska?
- Fond of Font – niezwykle zabawna, ale i wzruszająca historia szalonych Francuzów, którzy pragną pokonać sto boulderów w Lesie Fontainebleau pod Paryżem. Świetnie się to oglądało! A piosenka i komiksowy teledysk to majstersztyk 😉
- Freya – o neuroatypowej dziewczynce, dla której sytuacje społeczne są źródłem niełatwych emocji, a góry dają jej ukojenie. Według Freyi „wyprawa w nieznane jest jak otwarcie w sercu okna, przez które może wlecieć szczęście”. Każdy rodzic powinien obejrzeć ten 20-minutowy film.
- Fuego – niezwykle przyjemnie oglądało się te kadry z wyprawy rowerzystów do Gwatemali w przeddzień erupcji wulkanu Fuego.
- Two Point Four – jeśli jesteś wspinaczem i chcesz kontynuować swoją pasję gdy zostaniesz rodzicem, nie masz wyjścia – musisz zabrać na wspinaczkę dzieci. Ale żeby od razu na niezwykle trudną 600-metrową ścianę w Norwegii? Z ogromnym podziwem oglądałam pełną cierpliwości, ciepła i beztroski wyprawę tej rodzinki.
- Women on the Move – bardzo ciekawy film o ubraniach i górskiej „modzie” dla kobiet, które podczas aktywności na świeżym powietrzu musiały zmagać się nie tylko z własnymi słabościami, ale także narzuconymi im przez społeczeństwo wymogami, co do „przyzwoitego” ubioru. Niezwykłe modowe wynalazki zrekonstruowały współczesne projektantki.
Najlepsze górskie książki i zdjęcia
Tradycyjnie, podczas festiwalu wręczono nagrody w konkursie na Książkę Górską Roku. Księgarnia festiwalowa od rana do zmierzchu miała swoją ramówkę wypełnioną spotkaniami z autorkami i autorami książek. Grand Prix festiwalu otrzymała w tym roku Bernadette McDonald za książkę „Wyjście z cienia. Szerpowie, Baltowie i triumf lokalnych wspinaczy”.
W tym roku odbyła się także druga edycja konkursu fotograficznego LaMPA (Lądek Mountain Photo Award). Konkurs przyciągnął zarówno profesjonalistów, jak i amatorów fotografii górskiej, a zgłoszone prace zachwycały różnorodnością ujęć i perspektyw. Najlepsze zdjęcia zostały zaprezentowane na specjalnej wystawie wzdłuż trasy spacerowej nad rzeką.
Czy Festiwal Górski w Lądku-Zdroju to miejsce dla dzieci?
Co roku pod moimi relacjami z festiwalu pojawiają się pytania o to, czy warto zabrać dzieci na Festiwal Górski w Lądku-Zdroju. Ja zabieram! W ramach karnetu możemy zabrać ze sobą na prelekcje dziecko do lat 15. Rodzice najmłodszych dzieci (do lat 7) mogą wykupić karnet, którym będą mogli się wymieniać, podczas gdy jedno z nich zostanie z dzieckiem. Kolejny rok działa festiwal Młode Góry, czyli coś w rodzaju całodziennych półkolonii, na które możemy zapisać dziecko od 3 do 12 lat. Dzieciaki podzielone są na grupy wiekowe i spędzają czas z profesjonalną opieką i tematyczną animacją. Jest masa atrakcji, a głównym miejscem półkolonii jest Willa Marianna, z dużym i bezpiecznym terenem dla najmłodszych.
Jak najbardziej warto zabierać na festiwal starsze dzieci i nastolatki. Zabierać na prelekcje. Czy to w ramach karnetu, czy w ramach otwartych, ogólnodostępnych wydarzeń w BaseCamp. Niech słuchają, oglądają i czują, że warto podążać za swoimi pasjami, nawet jeśli wydają się zupełnie szalone. Niech wiedzą, że sukces nie przychodzi od razu, a droga do celu pełna jest niepowodzeń. Każda z prelekcji to opowieść o pasjach, o determinacji, o szalonych pomysłach i o małych marzeniach, które warto mieć i nigdy z nich nie rezygnować.
Pożegnanie z Lądkiem. Z Lądkiem, jaki znamy…
W niedzielne popołudnie, tuż przed wyjazdem do domu, leniwie sączymy ostatnią filiżankę kawy U Klahra na lądeckim rynku. Patrzę na ratusz, na piękne kwiaty w wielkich gazonach, słońce ogrzewa mi twarz i myślę sobie, że ten Lądek nam pięknieje. Że ten rynek, przez lata taki zapomniany, znów żyje. A w kolejnych latach będzie jeszcze piękniej… Nad głowami lata nam helikopter – to loty widokowe nad Lądkiem i Stroniem. Przy dawnym dworcu kolejowym ma swoje lądowisko. Nie brakuje chętnych, by zobaczyć tę piękną krainę z lotu ptaka…
Tradycyjnie już machamy na pożegnanie Janowi z mostu i odjeżdżamy, planując powrót – i to wcale nie za rok, bo w Lądku bywam przecież znacznie częściej. Wpadniemy na jesienne i zimowe wędrówki i pyszne ciasta w Wiedeńskiej.
W tamtej chwili nikt z nas nie spodziewał się tego, co przyniosą kolejne dni.
Nikt z nas nie spodziewał się, że to będzie nasze ostatnie pożegnanie z Janem z mostu…
I że za tydzień helikoptery będą krążyć nad ziemią kłodzką z zupełnie innych powodów…
Tragiczna powódź i pomoc dla poszkodowanych
W poniedziałek pogoda się zmieniła. Zaczęło padać. Padało non stop we wtorek, w środę, w czwartek i w piątek… Z niepokojem czytałam o wezbraniach rzek, o błyskawicznie wypełniających się zbiornikach retencyjnych… O przelewającej się wodzie przez tamę w Międzygórzu, o fali na Nysie Kłodzkiej jaka zmierza w stronę Kłodzka, by u bram miasta połączyć się z wezbranymi wodami Białej Lądeckiej…
14. września, w sobotę, z przerażeniem oglądałam w social mediach relacje mieszkańców Lądka-Zdroju i Stronia Śląskiego. Wzburzone brunatne wody Białej Lądeckiej, pędzącej przez miejscowości i ledwo utrzymującej się w korycie. Trzymaliśmy wszyscy kciuki, by tylko ten deszcz przestał padać… Wszyscy mieliśmy nadzieję, że do powtórki z 1997 roku w obecnych czasach przecież dojść nie może… Przecież to niemożliwe, żeby dzisiaj… tak jak wtedy… Nie, nie.
Nikt nie wierzył, że to się może stać
W niedzielę koło południa Internet obiegła szokująca informacja. W wypełnionym po brzegi niewielkim zbiorniku na Morawce w Stroniu Śląskim woda rozmywa wał przy tamie. Ze łzami w oczach patrzyliśmy na obrazki, które mieszkańcy mogli jeszcze wrzucić do sieci, zanim ich telefony przestały łapać zasięg. Na karetkę pogotowia jeżdżącą ulicami Lądka-Zdroju, z której przerażony kobiecy głos nawoływał do natychmiastowej ewakuacji. „Do góry ludzie, do góry!” krzyczał przejeżdżający quadem strażak. Po chwili ulice zamieniły się w rwącą rzekę, a w eterze nastała cisza. Stronie i Lądek, a także szereg wsi wzdłuż doliny Białej Lądeckiej, zostało dosłownie zmiecione z powierzchni ziemi przez ogromną siłę pędzącego żywiołu. Zerwane drogi, zburzone mosty, porwane całe domy, samochody jak zabawki zgniatane przez żywioł w metalowe kłębki…
Ludzie gór przybyli jako jedni z pierwszych
Pierwsze zdjęcia zniszczeń przedstawiały okolicę, którą niby znamy, a jednak nie możemy nic rozpoznać. Który to dom? Co w tym miejscu było? Gdzie są drzewa? Gdzie jest ta droga? Patrzyliśmy na to wszystko niedowierzając i jednocześnie deklarując pomoc. Społeczność Festiwalu Górskiego i ludzie gór byli jednymi z pierwszych, którzy ruszyli z pomocą. Dyrektor festiwalu Maciej Sokołowski rozpoczął zbiórkę i osobiście zagwarantował rozliczenie każdej przekazanej złotówki. Pierwszy zebrany milion złotych padł w krótkim czasie. Będąc na miejscu organizatorzy festiwalu działali (i nadal działają) bardzo konkretna, dostosowując pomoc do potrzeb, które zmieniały się z dnia na dzień. Przez długi czas prowadzili także punkt pomocy, z posiłkami dla powodzian, dostępem do Internetu i szeroko rozumianej pierwszej pomocy.
Społeczność górska znów pokazała, że nie tylko potrafi się bawić i wzajemnie inspirować, ale także rzucić wszystko, by ratować Lądek. Setki osób dosłownie rzuciły wszystko. Wsiadali w samochody terenowe, pakowali łopaty, kalosze, rękawice, wodę. I jazda do Lądka, pomóc ludziom i pokazać, że nie są i nie będą sami. Pomagają sponsorzy festiwalu, wielkie firmy i instytucje, a także prywatne osoby. Każda złotówka jest na wagę złota.
Co możesz zrobić dla Lądka-Zdroju i ziemi kłodzkiej?
Na profilu zrzutki prowadzonej przez dyrektora festiwalu Macieja Sokołowskiego znajdziecie opis wydatków, potrzeb, sprawozdanie z każdej złotówki, do którego zobowiązał się osobiście, a także zdjęcia z tego tragicznego czasu. Dołącz tam!
W 2025 roku Festiwal Górski będzie miał swoją jubileuszową, 30. odsłonę.
Wierzę, że będzie wyjątkowa.
I wierzę, że się Nepomucen odnajdzie cudem.