Szwajcaria. Gotowy plan wyjazdu i praktyczne wskazówki: widokowe pociągi, bilety, noclegi, górskie szlaki. Z Zurichu do Bergamo w 7 dni
Podróż przez Szwajcarię, bajkowe widoki, panoramiczne pociągi, szlaki górskie z czterotysięcznikami w tle, malownicze doliny i miasteczka… Ten wpis to mini-pamiętnik z mojej podróży po Szwajcarii, a jednocześnie garść wskazówek dla Ciebie, jeśli masz w planie przemierzenie podobnej trasy. Podzielę się moimi spostrzeżeniami i poradami, namiarami na noclegi i oczywiście masą zdjęć.
Szwajcaria – plan podróży z Zurichu do Bergamo pociągiem
Mój plan wyjazdu zakładał poruszanie się po Szwajcarii pociągami. Trasa zaczynała się w Zurichu, a kończyła we włoskim Bergamo. Z prostej przyczyny: do Zurichu bilet lotniczy z Warszawy kosztował ok. 500 zł, a powrotny z Bergamo – jakieś 200 zł. Dlatego zaplanowałam trasę właśnie w ten sposób. Koniecznie w mojej podróży chciałam uwzględnić Jungfrajoch, lodowce Matterhornu i przejazd dwoma pociągami panoramicznymi: Glacier Express i Bernina Express.
Czy warto kupować Swiss Travel Pass? O czym pamiętać kupując bilety na pociągi w Szwajcarii
Osoby zamierzające zwiedzać Szwajcarię za pomocą komunikacji publicznej zazwyczaj rozważają zakup kart Swiss Travel Pass. To dobre rozwiązanie, jeśli faktycznie codziennie masz w planie pokonywanie sporych odległości pociągiem. Warto policzyć orientacyjny koszt tras, które chcesz zrobić (pociągi, kolejki górskie, autobusy, statki, tramwaje), porównać sumę + ewentualne koszty rezerwacji. Może bowiem okazać się, że nie warto kupować Travel Pass, którego nie wykorzystasz w pełni.
Jeśli natomiast Twój plan to kilka tras między miastami i wycieczki górskie, ale bez codziennego używania transportu, to często taniej będzie kupić Swiss Half Fare Card. Przekalkulowałam całą moją trasę i tak właśnie wyszło – najlepszym dla mnie rozwiązaniem był zakup Halb Tax Abo / Swiss Half Fare Card i czyli kupowanie pojedynczych biletów zawsze z 50% zniżką, którą zapewnia ta karta. Co ważne, ta zniżka dotyczy także autobusów, kolejek i wyciągów górskich czy pociągów panoramicznych.
Koniecznie trzeba zainstalować sobie aplikację SBB Mobile – tam będziesz sprawdzać połączenia, rozkłady jazdy i ceny biletów, a także wprowadzisz numer karty Half Fare, po jej zakupie, by móc kupować bilety ze zniżką. Samą kartę kupisz online na stronie SBB lub w punkcie obsługi klienta SBB. Ja kupiłam ją w takim punkcie na lotnisku w Zurichu.
Skąd wziąć Internet w Szwajcarii czyli uwaga na roaming!
Od razu przypomnę, że w Szwajcarii nie korzystamy z roamingu! Od razu po przylocie warto wyłączyć transmisję danych. Opłaty są bardzo wysokie, a zasada „roam like at home” nie obowiązuje, ponieważ nie znajdujemy się na terytorium UE. Warto rozważyć zakup karty eSIM np. poprzez Airalo, lub wypożyczenie mobilnego routera (szczególnie, jeśli podróżujemy w kilka osób) np. z TravelWifi i odebranie go na lotnisku, a po zakończonej podróży odesłanie pocztą. To niewielkie koszty, a dostęp do sieci praktycznie nieograniczony.
Plan wyjazdu do Szwajcarii – 7 dni z Zurichu do Bergamo, przez przełęcze, niezwykłe widoki i panoramiczne pociągi
Skoro mamy już omówione pociągi i internet, to możemy jechać 😉 W poniższym planie podam też namiary na miejsca noclegowe, z których korzystałam. Nie są to jakieś fancy instagramowe noclegi – pewnie dlatego, że w Szwajcarii człowiek trochę inaczej patrzy na swój portfel.
Z Zurichu do Grindelwald – dzień 1
Po przylocie porannym samolotem z Warszawy i zakupieniu karty Half Fare Card jadę pociągiem do Grindelwaldu. Oto ma się spełnić moje pierwsze szwajcarskie marzenie – Przełęcz Jungfrau i widok sławnej Północnej Ściany Eigeru.
W Grindelwald zatrzymuję się na dwie noce w schronisku Eiger Lodge. Zaraz przy stacji kolejowej, centralna lokalizacja. Schronisko oferuje śniadania i pokoje o różnym standardzie – bardziej schroniskowym, z łazienkami na korytarzu, a także droższe apartamenty z własnymi łazienkami. Przy schronisku jest niewielki bar, w którym można coś przekąsić typu kiełbaska.
Popołudnie przeznaczam na wyjazd kolejką gondolową na First (też korzystam z 50% zniżki) i spacer na punkt widokowy, z którego podziwiam widoki – przedsmak jutrzejszej wędrówki.
Wieczorem spaceruję po miejscowości i oglądam hotele z widokiem na Eiger, z których okien obserwowano kiedyś pierwsze próby zdobycia Morderczej Ściany.
Przełęcz Jungfrau i trekking u podnóża Nordwand – dzień 2
Pro-tip na wyjazd kolejką na Jungfraujoch – Top of Europe – wybierz pierwszy poranny kurs, jest tańszy! Bilety są i tak horrendalnie drogie, ale czego można się spodziewać po topowej szwajcarskiej atrakcji? Ruszam więc na pierwszy pociąg z samego rana. Tutaj też korzystam z 50% zniżki na moją kartę i w tym momencie zwraca mi się już koszt jej zakupu.
Jadę pociągiem i myślę sobie, jak to niesamowite jest, że kolej wybudowano na przełomie XIX i XX wieku i jej końcowa stacja jest najwyżej położoną w Europie – 3454 m n.p.m.
7 km trasy biegnie wewnątrz masywu Eiger i Mönch. W tunelu znajdują się okna-widokowe (Eigerwand i Eismeer), gdzie pociąg zatrzymuje się na chwilę, by pasażerowie mogli wyjrzeć na lodowiec.
Wędruję szlakiem u stóp północnej ściany Eigeru z powrotem w dół do Grindelwaldu. To był wspaniały dzień pełen niezapomnianych widoków.
Z Grindelwald do Lauterbrunnen i cudownej doliny wodospadów – dzień 3
Rano jadę pociągiem do sąsiedniej doliny i miejscowości Lauterbrunnen. Cała dolina to obłędne widoki. Oczywiście idę do Staubbachfall, najbardziej znanego wodospadu w okolicy. Bardzo tu tłoczno. Później wędruję jeszcze dalej, aż do wodospadów Trümmelbach, imponujących kaskad ukrytych wewnątrz góry. Wstęp jest płatny, ale zdecydowanie warto.
Autobusem wracam do stacji kolejowej i wyjeżdżam jeszcze kolejką gondolową i starym pociągiem do Murren.
Cały dzień w Lauterbrunnen i szczegółowe info opisałam tutaj (klik do wpisu)
Po południu wsiadam w pociąg i jadę z Lauterbrunnen do Zermatt.
W Zermatt zatrzymuję się w ładnym i niedrogim (jak na Szwajcarię) apartamencie.
Zermatt i trekking wśród lodowców Matterhornu – dzień 4
Wstaję wcześnie, by zdążyć na pierwszą kolejkę gondolową wyjeżdżającą na Klein Matterhorn. To najwyżej wznosząca się gondola w całych Alpach – dociera na wysokość 3883 m n.p.m.
Wypijam kawę z niezwykłym widokiem na Matterhorn, rozmawiam z narciarzami, którzy zamierzają poszusować do południa (jest środek lipca) i oddycham zimnym, czystym powietrzem.
Później przemieszczam się do stacji Trockener Steg, skąd rozpoczynam trekking u podnóża jakże szwajcarskiego widoku na Matterhorn. To Matterhorn Glacier Trail.
Więcej o tym szlaku napisałam tutaj – szlakiem wśród lodowców Matterhornu.
Schodzę w dół doliny aż do Furi, by stąd znów wsiąść w gondolkę i wjechać na Riffleberg. Tu przesiadam się na Gornergratbahn – chyba najsłynniejszy, a już na pewno najbardziej pocztówkowy pociąg w Szwajcarii. Podziwiam widoki znad Rifflesee, a także ze szczytu – na imponujące lodowce.
Zjeżdżam kolejką Gornergratbahn do centrum Zermatt i mam jeszcze czas i siłę na spacer po słynnym miasteczku bez samochodów.
Expresem Lodowcowym z Zermatt do Chur – dzień 5
Z samego rana ze stacji Zermatt odchodzi mój pociąg do Chur. A to nie byle jaki pociąg – otóż jadę Expressem Lodowcowym – Glacier Express. Ekspresem jest jednak tylko z nazwy. Moja podróż to niecałe 300 km trasy, którą pociąg pokona w jakieś 8 godzin. Ta jedna z najsłynniejszych tras kolejowych na świecie jest czasem nazywana najwolniejszym ekspresem świata. Panoramiczny pociąg powoli toczy się przez Alpy, a pasażerowie z otwartymi ustami podziwiają świat przez szybę.
Więcej o podróży Glacier Expressem napisałam w osobnym wpisie (klik).
Popołudniu docieram do Chur. Zwiedzam urokliwe miasteczko uznawane za najstarsze w Szwajcarii, z historią sięgającą ponad 5000 lat. Stare miasto pełne jest wąskich uliczek, kolorowych kamienic i średniowiecznych zaułków. Zatrzymuję się w kameralnym pensjonacie na starym mieście. Ma dobre śniadania, taras i piękne stare wnętrza.
Z Chur w góry Lichtensteinu – dzień 6
Jako, że jestem tak blisko księstwa Liechtensteinu, jadę autobusem do jego stolicy, Vaduz. Chcę ją zwiedzić, a także ruszyć na wędrówkę w góry. Interesuje mnie postać księżnej Giny i zamierzam przejść jej górskim szlakiem.
Moją wycieczkę do Liechtensteinu opisałam w poprzednim artykule tutaj.
Z Chur do Tirano Bernina Expressem – dzień 7
Rano ze stacji kolejowej w Chur odjeżdża mój kolejny panoramiczny pociąg – Bernina Express. Pojadę nim do Włoch, do Tirano. Trasa obejmuje ok. 55 tuneli i ~196 mostów/wiaduktów i w dużej części znajduje się na liście UNESCO (Albula / Bernina). Podróż potrwa około 4 godziny, a trasa liczy niecałe 150 km.
Moją podróż Bernina Expressem dokładniej opisałam tutaj (klik).
Na Przełęczy Bernina Diavolezza zaczynam żałować, że nie mam jeszcze jednego dnia w zapasie. Chciałabym zrobić tutaj przerwę w podróży, wjechać gondolą do Diavolezza Berghaus i powędrować na szlak lodowcowy. To moje marzenie do zrealizowania na kolejny raz w Szwajcarii…
We Włoszech wita mnie upalna pogoda. Autobusem i pociągiem przemieszczam się teraz do Varenny nad Jeziorem Como. Zatrzymuję się w cudnym apartamencie z widokiem na jezioro i w niewielkiej odległości od dworca kolejowego.
Cudownie było posiedzieć i wspominać wrażenia z podróży w jednej z tych gwarnych knajpek nad jeziorem.
Z Varenny do Bergamo – dzień 8
To mój ostatni dzień w tej podróży, ale na szczęście mój samolot jest dopiero wieczorem. Rano więc przeprawiam się tramwajem wodnym na drugą stronę jeziora, by zwiedzić willę Charlottę – wszak to ślady mojej ulubionej królewny – Marianny Orańskiej. Zwiedzam willę i piękny ogród.
A później czeka mnie bardzo nerwowa podróż na lotnisko. Niestety tramwaje wodne nie trzymają się zupełnie rozkładów – jeżdżą po włosku, a nie po szwajcarsku – czyli jak chcą. Na szczęście w ostatniej chwili udało mi się zdążyć na pociąg z Varenny do Bergamo i być na styk na mój wieczorny lot do Warszawy. Dodam tylko, że pociągi we Włoszech są bardzo tanie (a na pewno dużo tańsze niż szwajcarskie), a klimatyzacja w nich ustawiona jest na tryb „mrożenie”, więc warto mieć jakąś bluzę w zanadrzu.
Szwajcaria – plan podróży z listy marzeń
Minął ledwie tydzień, a wrażeń wystarczyło spokojnie na cały miesiąc. Szwajcaria to przepiękny widokowo kraj, chyba nie trzeba o tym nikogo przekonywać. Warte to była absolutnie każdego wydanego franka. Oczywiście, jak to w czasie takich wyjazdów bywa, powstały kolejne listy miejsc, które jeszcze trzeba koniecznie odwiedzić, powędrować, zobaczyć na własne oczy. Może uda się niedługo spełnić kolejne szwajcarskie marzenia. Zobaczymy!
Postaw mi kawę – jeśli chcesz!
Jeśli znalazłeś tu informacje przydatne dla siebie i chcesz symbolicznie za nie podziękować – możesz postawić mi kawę. Być może uzbieram na kolejny wyjazd do Szwajcarii i powędruję tymi szlakami z Diavolezzy 😉