Pałac Królewski w Berlinie – nowy, stary, symboliczny
Jako fanka wszelkich zamków, pałaców i rezydencji, szczególnie tych zrujnowanych, a później odbudowanych (albo j e s z c z e nieodbudowanych) nie omieszkałam wykorzystać okazji by podczas pobytu w Berlinie zobaczyć nowy-stary zamek. Nowy, bo budowę zakończono w 2020 roku, a stary, bo powstał w miejscu i w wizualnym nawiązaniu do pałacu, który był historycznym sercem stolicy Niemiec. Berliński pałac królewski, zwany też zamkiem królewskim, to rzecz zdecydowanie warta zobaczenia. Monumentalna rezydencja zajmuje swoje dawne miejsce na Wyspie Muzeów. Jej odbudowa była jednym z najdroższych i najbardziej kontrowersyjnych przedsięwzięć współczesnych Niemiec.
Oto garść ciekawostek i moich osobistych wrażeń na temat miejsca.
Berliner Schloss i Pałac Republiki
W XV wieku stanął w ówczesnej stolicy Brandenburgii zamek. Gdy w 1701 roku powstało Królestwo Prus, zamek, a właściwie już pałac, bo pełnił funkcje reprezentacyjne, a nie obronne (po wielokrotnych przebudowach) stał się oficjalną siedzibą pruskich królów. A do 1918 roku – niemieckich cesarzy. Wyjątkową ozdobą barokowej budowli była okazała, złocona kopuła z umieszczonym na jej szczycie krzyżem. Bogate w detale i ornamentykę fasady, urządzone z rozmachem sale – dziś możemy obejrzeć je na starych grafikach.
W 1945 roku królewska siedziba Hohenzollernów została uszkodzona w wyniku bombardowań stolicy. Uszkodzona, ale nie zniszczona. Na archiwalnych zdjęciach można zobaczyć, że teoretycznie nadawało się to do podniesienia z ruiny. Jednak władze DDR nie miały zamiaru odbudowywać zamku, który uznano za symbol pruskiego imperializmu i feudalizmu. Kilka lat po zakończeniu wojny wysadzono w powietrze to, co pozostało po pałacu. Jedyne, co się uchowało, to piwnice.
Na miejscu królewskiej siedziby, w otoczeniu zabytków, muzeów, w sąsiedztwie wspaniałej katedry, stanął w 1976 roku wyjątkowo nowoczesny, jak na tamte czasy, budynek: Pałac Republiki. Przeszklona elewacja odbijająca złociste światło była charakterystycznym elementem nowego pałacu. Wnętrza wyłożono marmurem i oświetlono je tysiącami kulistych lamp. Dla ochrony przed pożarem wykorzystano 5 tysięcy ton azbestu. Na budowę i wyposażenie wydano ponad 500 mln wschodnich marek, co było najdroższą inwestycją w historii DDR.
W Pałacu Republiki obradował wschodnioniemiecki parlament. Było to też miejsce spotkań mieszkańców – można było przyjść do restauracji, na kręgle, czy koncerty.
Zburzyć i odbudować
Po zjednoczeniu Niemiec zdecydowano o zamknięciu pałacu, właśnie z powodu szkodliwości wykorzystanego w nim azbestu. To była też główna przyczyna jego ostatecznego końca – rozbiórki w 2006 roku. Setki przedmiotów z Pałacu Republiki przekazano do muzeów i różnych instytucji, ale wiele z nich trafiło na rynek staroci i do dziś można je kupić ne internetowych aukcjach i targowiskach.
Podczas prac budowlanych zachowano piwniczne pozostałości, niektóre jeszcze ze średniowiecza. Przez kilka lat miejsce po Pałacu Republiki było nieużytkiem – w samym centrum stolicy.
Decyzja o odbudowie starego berlińskiego pałacu, o jego wyglądzie, nawiązaniu do przeszłości, czy też zerwaniu z przeszłością, docelowego przeznaczenia i w końcu finansach była burzliwa i toczyła się w niemieckich mediach kilka lat. Przeciwnicy mówili m.in. o gigantycznych kosztach inwestycji i o powrocie symbolu imperializmu. Zwolennicy odbudowy chcieli wypełnić brakujące, historyczne miejsce w stolicy i ugruntować poczucie jedności Niemiec.
W 2007 roku Bundestag zgodził się na odbudowę zamku Hohenzollernów. Ogłoszono konkurs na projekt architektoniczny, który miał zakładać zachowanie oryginalnych proporcji, grubości murów i zrekonstruowanie trzech historycznych elewacji, natomiast wnętrza miały mieć charakter nowoczesny, z przeznaczeniem na działalność kulturalną. Budowę rozpoczęto w 2013 roku i trwała 7 lat. Całość pochłonęła ok. 680 mln euro, a znaczna większość środków pochodziła z budżetu państwa. Już na zakończenie inwestycji znów pojawiły się kontrowersje, dotyczące umieszczenia złotego krzyża na kopule. Ostatecznie ważący 380 kg krzyż, którego koszt w wysokości 1 mln euro pokryli prywatni darczyńcy, znalazł się na swym historycznym miejscu.
Pałac Królewski w Berlinie – Forum Humboldtów
Zrekonstruowany pałac prezentuje się imponująco. Trzy fasady zachowujące historyczny wygląd odbudowano bardzo dokładnie – sztukateria, kolumny, rzeźby, zdobienia. Kopuła lśni w słońcu.
Co znajduje się dziś w pałacu?
Obiekt jest ogromny. Jeśli chcesz go naprawdę gruntownie zwiedzić, poznać, potrzebne byłoby pewnie z kilka dni. Ale można zaplanować tutaj też krótszą wizytę.
Wejście do pałacu i na dziedzińce, do piwnic, Sali Rzeźb, a także na taras widokowy przy kopule, jest bezpłatne. Koniecznie trzeba zacząć od punktu informacji turystycznej i wziąć stamtąd plan budynku, “mapę śladów” oraz obejrzeć model budowli z końca XIX wieku. To da nam pojęcie o wielkości miejsca. Następnie warto wejść do Sali Rzeźb, gdzie obejrzymy fragmenty tego, co zachowało się z oryginalnego, barokowego pałacu.
Jeśli mamy czas, warto przespacerować się po budynku z “mapą śladów”. Zobaczymy, że nie ma tu żadnych barokowych, pięknych sal, ale tu i tam wyeksponowano 35 artefaktów z 800-letniej historii miejsca: w korytarzach, salach wystawienniczych, a nawet w barze. Znajdziesz wśród nich garnki z zamkowej kuchni czy podświetlane drogowskazy z enerdowskiego pałacu.
Forum Humboldtów i muzea
Wnętrza pałacu są siedzibą Forum Humboldtów i Muzeów: Etnologicznego i Sztuki Azjatyckiej. Na wystawy stałe, czasowe i ekspozycje muzealne trzeba przeznaczyć trochę czasu, w zależności od tego, jak szczegółowo chcemy je poznać. Dowiemy się sporo o braciach Wilhelmie i Aleksandrze Humboldtach i ich niemałym wpływie na rozwój edukacji oraz nauki. Zobaczymy wystawy poświęcone kulturom afrykańskim, azjatyckim, obu Ameryk, Australii i Oceanii, a także Japonii i Chin – zarówno w historycznym, jak i współczesnym. W części Berlin Global poznamy historię powiązań stolicy Niemiec ze światem.
Prezentacje i przedsięwzięcia związane z kulturami świata mają być symbolem otwartości, dialogu, wielokulturowości. Niemniej ja, osobiście – może dlatego, że zwiedzając obiekt byłam świeżo po wstrząsającej lekturze “Zbrodni kajzera” opowiadającej o tragicznej historii ludobójstwa na terenach dzisiejszej Namibii czy Afryki Południowej oraz “badaniach naukowych” prowadzonych na miejscowej ludności – miałam mieszane uczucia. Myślałam o eksterminacji plemion, o zrabowanych dziełach sztuki, o wystawach ludzi, przywożonych w XIX wieku z Afryki do Niemiec… Czy można prezentować przedmioty i czy można zachwycać się nimi wiedząc, że mogły tu trafić w niewyjaśnionych okolicznościach?
Pałac Królewski w Berlinie – jestem na tak
Mimo kontrowersji, jakie budziła budowa pałacu i wszelkich kontrowersji, jakie budzi historia Niemiec, cieszę się, że pałac został odbudowany. Podoba mi się zarówno jego wygląd, jak i pomysł jego zagospodarowania. Nie wyszło to kiczowato, czy pseudo-historycznie. Warto odwiedzić to miejsce.
Zrobił na mnie wrażenie ogrom budowli, połączenie dawnej architektury z nowoczesną i niełatwa próba prezentowania historii. Wierzę, że nie tylko ja miałam mieszane uczucia na temat wystaw z dalekich krajów. W końcu to forum, czyli miejsce i zachęta do dyskusji, także do międzynarodowego dialogu. Przede wszystkim jednak do zdobywania wiedzy – zapoznawania się z tym okresem w historii Niemiec i wyciągnięcia odpowiednich wniosków.
Jeśli widziałeś już Pałac Królewski w Berlinie, chętnie poznam Twoją opinię. Podziel się wrażeniami w komentarzu!